Skleroterapia – walka z żylakami na zimno

Żylaki – w pierwszym stadium można je zatuszować opalenizną, ale w kolejnych stadiach ich rozwoju nie będzie to już możliwe. Jest sposób, by pozbyć się ich na stałe. Ale czy to bezpieczne?
Jasna cera szczególnie sprzyja widoczności żył. W miesiącach letnich, kiedy odsłaniamy nogi, żyły widać na nogach i miejscami na rękach. Ale również zimą, kiedy nasza skóra jest szczególnie jasna, zauważyć pod nią można drobne żyłki, które podczas wysiłku szczególnie się uwypuklają.
Póki pojawiają się rzadko i nie wybrzuszają na skórze, jesteśmy spokojne. Problem pojawia się gdy żyły stają się wyczuwalne, a poza efektem nieestetycznych wypukłości pojawia się ciężkość i okresowe bóle.
Żylaki nie lubią leków i jesieni
Pierwszym krokiem w walce z żylakami są farmaceutyki stosowane doustnie. Niestety ich skuteczność jest mocno ograniczona. Efekty bywają ledwo widoczne. Oczywiście przy bardzo zaawansowanym stanie choroby żylakowej, stosuje się zabiegi operacyjne, jednak one łączą się z niebezpieczeństwem, bywają też połączone z trwałym uszkodzeniem skóry.
Metodą pośrednią jest skleroterapia, czyli nieinwazyjna metoda farmakologiczna, która pozwala lekom wniknąć wprost do żyły.
Skleroterapia – jak to działa
W ramach skleroterapii wprost do żyły aplikuje się środki farmaceutyczne, które powodują najpierw zwłóknienie, w wyniku powstania skrzepliny, a następnie zamknięcie światła uszkodzonego naczynia. Tworzy się żylak, który jednak nie może się rozwijać z powodu braku ciśnienia krwi w tym naczyniu.
W zależności od wielkości naczynia dobiera się ilość iniekcji oraz stężenie preparatu leczniczego. Niewielkie żylaki w wyniku skleroterapii można zlikwidować po jednym zabiegu, większe wymagają czasem 3-4 zabiegów przeprowadzanych w co najmniej tygodniowych odstępach.